Marzenie wigilijne

Żeby drzewa choć nagie

uginały się od śniegu, który tak pięknie

skrzypi i skrzy w slońcu i pod gwiazdami

Żeby na drogach podążających

za głosem dzwonów na pasterkę

do wiejskiego kościółka

przytulonego do oszronionych drzew

wesoło dzwoniły dzwoneczki u sań

a ponad buchającymi parą końmi

żeby świeciły jasno uśmiechnięte

rumiane od morzu i od radości twarze

Żeby głosy wiernych

w nawach kościoła i na chórze

brzmiały jak jeden

i żeby biła z nich siła

pomagająca przetrwać

przetrwać niekończące się lata zniewolenia

Żeby uścisk ręki

prosty i czysty jak chorał gergoriański

bratał z sercem serce

Żeby Wigilia

z opłatkiem Miłości, Wiary i Nadziei

opromieniona była przez Betlejem

a nie przez atomowe elektrownie

Żeby w Domach panowała

Wielka Cisza pełna muzyki

śpiewów radosnych, łagodnych, kojących

Żeby piece nie drżały

z zmina, ni z obaw o węgiel

hojnie rozdając ludziom ciepło

Żeby na wszystkich stołach

choć skromne, lecz samczne jadło

Żeby w szafach starości i dzieciństwa

porządne ubrania i pachnąca świeżością

bielizna poukładana miłującymi dłońmi

a w oknach pelargonie i mirt wiecznie zielony

W izbach przytulnych na co dzień

żeby pachniało świątczenością

i, żeby ludzie pamiętali

że Bóg rodzi i objawia się

w ciszy i w skromoości serca

(Jan Sabiniarz)